Dziś troszkę o realiach w sporcie… ( kliknij i czytaj dalej )


Odkopałem stare zdjęcia z młodzieńczych lat : 15-19 lat .
Startowało się we wszystkich zawodach w Polsce . Puchary Polski , Szosowe i Górskie Mistrzostwa Polski. Walczyło sie o najlepsze miejsce na kresce. To były najwspanialsze czasy dla mnie i moich kolegów z klubu. W takim dniu, nic się nie liczy tak bardzo jak słowo „Wygrać” Przeplatało sie w głowie dziesiątki razy. Nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić jak sportowcy poświęcają sie dla medalu. Pamietam, że sprawdzałem rower kilkakrotnie,czy wszystko działa spóźniając sie na start. Stres zawsze towarzyszył takim imprezą gdy na starcie spotykało sie ponad 200-stu zawodników z całej Polski .
Rozmawiałem osobiście w tym roku z Rafałem Majką, miałem okazje zaliczyć z nim trening sam na sam. Rozmawialiśmy troche o firmie w Polsce i trudach kolarstwa. Kilka lat wcześniej na treningu spotkałem Justynę Kowalczyk, która katowała sie tak mocno ze utrzymałem jej kroku przez 3 min. Czasem sie zastanawiam, czy to wszystko jest warte tego poświecenia dla kawałka metalu i większej uwagi ze strony mediów. Trzeba jeszcze wziąć pod uwage ,że w sporcie dużo jest fałszu podobnie jak w polityce, Wspomaganie się w kolarstwie to chleb powszechni nie wspominając juz o kulturystyce. Tu i tam nie brakuje niczego, aby takie osoby nazywać chodzącą Apteką. Moim zdaniem doping powinien być dozwolony dla zawodowców, bo i tak większość ich bierze. Krzywdę natomiast robi sie tym co trenują i poświęcają sie na 100 procent i tak na mecie są w 3 lub 4 grupie. O ile dobrze pamietam pierwszy doping wykryty sięga lat 1890-tych, kiedy to angielski biegacz i trener kolarstwa, James Edward ‘Choppy’ Warburton, zasłynął z podawania swoim zawodnikom buteleczek z „tajemniczą formułą”. Mimo, że szczegóły tej historii są nieco niejasne i kwestionowane, mistrz świata z tamtego okresu, Arthur Linton (wychowanek Choppy`ego), jest uważany za pierwszą śmiertelną ofiarę dopingu w kolarstwie. Linton wygrał wyścig Bordeaux-Paryż w 1886 r. z rekordowym czasem, ale zmarł w dwa miesiące później, w wieku 24 lat. Najbardziej prawdopodobną przyczyną zgonu było regularne przyjmowanie strychniny (m.in. stosowanej jako trutka na szczury) oraz trimetylu. Takich osob jest tysiące tylko o tym sie nie przypomina.
Sport uczy nas wytrwałości ,konsekewncji, pracowitości. Pamietać należy,że zmagania na Tour de France i tego typu wyścigach wyglądają dobrze tylko w telewizji. To wyścig szczurów o najlepsze miejsca, gdzie często zawodnik jest brany pod uwage jako narzędzie pracy. Dla sponsorów ważna jest reklama na pudle, logo w telewizji, bo to wszystko = ogromna kasa